Portret Polaków na Laudzie

Przez
Ilona Lewandowska
4 grudnia 2021

Ryszard JankowskiDSC00048Lauda, ta historyczna, sienkiewiczowska i ta w nieco szerszym znaczeniu, rozciągniętym na obszar Kowieńszczyzny niezależnie od granic, jakie określimy na mapie, znajduje się niestety na peryferiach polskiej pamięci.

Byliśmy pierwszym stowarzyszeniem z Polski, które zaczęło tu przyjeżdżać systematycznie z różnego rodzaju pomocą, paczkami. Tu są Polacy, którzy przez pokolenia, 226 lat, żyją poza granicami polskiego państwa, nie doświadczyli odrodzenia kultury polskiej w okresie niepodległości, a mimo to nadal pozostają jej wierni. Nie rozumieliśmy dlaczego – mówi Jacek Świs, prezes Stowarzyszenia Traugutt.org z Pruszcza Gdańskiego.

Wielkiej szlachetności i prawości przypadki Andrzeja Miłosza. Wileńskie i kowieńskie ścieżki Sprawiedliwego

andrzejmDSCF5534
Andrzej i Czesław Miłoszowie przy grobie pradziadka w Wędziagole, fot. R. Jankowski


Andrzej Miłosz urodził się w Rżewie 1917 r. na Syberii pod Tobolskiem, gdzie oddelegowany był jego ojciec jako carski inżynier drogowy. Zimę roku 1918 r. rodzina spędza w Dorpacie, by po kilku miesiącach dotrzeć do rodzinnych Szetejń. W tym samym roku jego ojciec Aleksander brał udział jako organizator zamachu stanu Polskiej Organizacji Wojskowej i próby przejęcia litewskich urzędów z 28 na 29 sierpnia 1919 w litewskiej stolicy w Kownie. Przez kilka lat bracia pod opieką najbliższych spędzają nad Niewiażą.

Jak minął rok finalistom plebiscytu „Polak Roku 2017”

polak frontZbliżający się koniec roku skłania do refleksji. Jaki był ten mijający rok – opowiedzieli finaliści plebiscytu Czytelników „Kuriera Wileńskiego” – „Polak Roku 2017”.
Jest to już 20. edycja tego popularnego i organizowanego przez nasz dziennik plebiscytu, który ma na celu uhonorować najbardziej zasłużone osoby dla spraw polskich na Litwie.
Lista laureatów z ubiegłych edycji jest powodem do radości i dumy.
Ich sukcesy promowały lub nadal promują polską społeczność na Litwie.

Polacy z Wędziagoły. Do krwi ostatniej kropli z żył… (IV)

W parafii wędziagolskiej nie brakuje ludzi, którym się nie przelewa i żyje nie tylko na marginesie życia społecznego, lecz, jak stwierdza w jednej ze swych publikacji na portalu vandziogala.eu, Ryszard Jankowski, prezes Wędziagolskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie, nawet poza jego granicami. Właśnie z myślą o takich ludziach – wyobcowanych, opuszczonych, zapomnianych, samotnych i ubogich – starali się w okresie Świąt Bożego Narodzenia pamiętać aktywni społecznicy z Wędziagoły.

W ramach szeroko zatoczonej akcji społecznej „Łączy nas dobroć”, z własnych środków nabywali potrzebne ludziom artykuły spożywcze, pomagali uporządkować domostwa, znajdowali czas na rozmowę, słowem po chrześcijańsku dzielili się z bliźnimi tym, czym mogli. Pan Ryszard cieszy się, że rozpoczęta przed świętami akcja rozwinęła się i dzięki hojności przyjaciela z Polski Artura Tchórzewskiego była bogatsza o dary w postaci ubrań. Po pomoc charytatywną będący w potrzebie wędziagolanie, niezależnie od narodowości, przychodzili do Polskiej Biblioteki, gdzie każdy mógł sobie coś potrzebnego wybrać.

Polacy z Wędziagoły: Do krwi ostatniej kropli z żył… (III)

Na dzień dzisiejszy spośród ok. 900 mieszkańców Wędziagoły 250 otwarcie przyznaje się do polskich korzeni lub deklaruje się jako Polacy. Mozaika narodowościowa osiedla, którego ludność przed drugą wojną światową w 90 proc. stanowili Polacy, zmienia się jak w kalejdoskopie: starzy umierają, osoby młode i bardziej zaradne chętniej osiedlają się w pobliskim Kownie, okolicznych miejscowościach lub, idąc w ślady wielu rozczarowanych i zmęczonych ciągłym oczekiwaniem na lepsze czasy obywateli Litwy, po prostu uciekają za granicę…

Zachowaniu autentycznej mapy demograficznej nie służy również polityka lokalnych władz, które Wędziagołę wyznaczyły za miejsce dogodne do usytuowania mieszkań komunalnych. Jaki to ma wpływ na sytuację demograficzną, nietrudno się domyślić.

Polacy z Wędziagoły: Do krwi ostatniej kropli z żył… (II)  

Oczkiem w głowie Ryszarda Jankowskiego, zapalonego miłośnika historii i patrioty Ziemi Wędziagolskiej, są XVII-XIX-wieczne księgi, zawierające spisy parafian. Księgi znalezione przez pana Jankowskiego w przykościelnej dzwonnicy, gdzie do dzisiaj wiszą dzwony, które wzywały rodaków do powstania, są niezwykle cenną pamiątką historyczną.

Prawdopodobnie zostały przechowane przez babkę Ryszarda Jankowskiego, Zofię Mordasową. Była dzwonnikiem w miejscowym kościele pw. Trójcy Świętej.

Bracia dzwony – Jan, Michał, Piotr i Paweł
Nie mniej wartościowa jest też dzwonnica w Wędziagole, zbudowana w 1789 roku. Świadczy o tym wyryta na futrynie drzwi data. Dzwonnica stoi na skraju kościelnego dziedzińca, przy głównych wrotach prowadzących do świątyni i na cmentarz.

Polacy z Wędziagoły: Do krwi ostatniej kropli z żył… (I)

To dzięki kościołowi, nabożeństwom w języku polskim, przetrwaliśmy tutaj jako Polacy. Oficjalne władze rejonu kowieńskiego rozmaitymi sposobami chcą zniechęcić nas do jakiejkolwiek działalności. W sposób zakamuflowany próbuje się nas wsadzić w ciasne ramy, stosuje się rozmaite prowokacje, przeszkody i, chociaż namawia się do współpracy, tak naprawdę gasi się nasz zapał do jakiejkolwiek działalności. W takich warunkach musimy działać autonomicznie, całkowicie samodzielnie. Jeśli gdzieś na Litwie istnieje autonomia, to właśnie w Wędziagole. Tak było w roku 1918, tak też jest dzisiaj… – opowiada Ryszard Jankowski, rodowity wędziagolanin, prezes najmniejszego, a zarazem najmłodszego, Wędziagolskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie.

W 1918 roku Wędziagoła, podobnie jak Bobty, Kiejdany czy inne miejscowości na Laudzie, nie uznała rządów litewskiej Taryby, ogłosiła „Polską Republikę” i czekała na legiony Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jednakże tym aspiracjom położyły kres nahajki i szykany szaulisów.

Seniorzy „Wilii” na Laudzie

Autor: Krystyna Adamowicz
Nad rzeczką Laudą wiliowcy stanęli niczym na scenie, aby wykonać pieśni polskie – o ułanach, legionach, dzieweczce, która szła do laseczka. Brzmiało wspaniale, a miejscowi mieszkańcy zatrzymywali się, by posłuchać śpiewu Fot. Henryk Nausewicz
Klub weteranów „Wilii”, po triumfalnym udziale w jubileuszowym koncercie z okazji 60-lecia zespołu „Wilia”, rozpoczął jedenasty rok swej działalności. Minionej soboty autokar z wiliowcami i nauczycielami-seniorami wyruszył na Laudę śladami Sienkiewiczowskiego „Potopu”. Tutaj zaś nie sposób nie wspomnieć Czesława Miłosza, który urodził się na Laudzie, a jego przodkowie – dziadek Artur, rodzice – w tej ziemi spoczywają.
Była to więc podróż śladami dwóch noblistów, tym bardziej pamiętna, że obchodzimy w tym roku setną rocznicę śmierci jednego z nich – Henryka Sienkiewicza.

Portal Kurier Wileński o nas
Autor: Janina Biesiekierska, prezes Klubu Weteranów „Wilii”

W sobotę, 10 września, członkowie Klubu Weteranów „Wilii”, wyruszyli na wycieczkę „Śladami »Potopu«” w kierunku Laudy, miejsca o nazwie łączącej imiona dwóch słynnych noblistów Polaków, Czesława Miłosza i Henryka Sienkiewicza. Do II wojny światowej większość mieszkańców Laudy byli Polakami. W takich zaściankach i miasteczkach jak Wędziagoła, Pacunele, Mitruny, Wołmontowicze, Wodokty i Upita zamieszkiwała w dworkach szlachta laudańska, która tworzyła swoistą subkulturę i kontynuowała tradycje państwa Obojga Narodów.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od kościoła pw. św. Trójcy z 1655 roku (przebudowany w 1829 roku) w Wędziagole z figurą Chrystusa słynącą cudami, gdzie wielu wiernych z wdzięczności przekazało wota.

Nasz kanał YouTube youtube

Nasi przyjaciele

logo l24 PL 180x150logo kurier 180
logo ltl 180

logo volskis 180

Katalikų renginiai

Free Joomla! template by Age Themes