Polacy z Wędziagoły zawsze pomagają nie pobłądzić podróżującym pielgrzymom, szukającym zbliżenia z Bogiem, źródła Jego łask, znaków czasu od wieków wytłoczonych głębokimi rysami w dębowym drzewie i sercach ludzi, w obrazach wdzięczności jeszcze żywych świadków, czy też pamiętających o takowych z opowiadań ludzi i świadectwach o byłych i obecnie dokonujących się szczególnych wydarzeniach, zjawiskach, przestrogach, nawróceniach, uzdrowieniach od fizycznych i duchowych chorób.
Chociaż współczesna Wędziagoła i jej kościół św. Trójcy nie są wciągnięte na mapy jako miejsce odwiedzane przez pielgrzymów, ale o niej od wieków z ust do ust jest przekazywana wiadomość, jako o miejscu odwiedzanym przez pielgrzymów, nie jest zapomniana.
O to troszczą się wędziagolanie. Cierpliwość, włożona praca w pielęgnowanie, chronienie i rozsławianie tej świątyni daje piękne owoce. Odżywa zapomniany duch pielgrzymowania do tej miejscowości. O tym świadczą przybywające grupy pielgrzymów, chcących pomodlić się przed cudami i łaskami słynącym wędziagolskim Jezusie Ukrzyżowanym. Mnogość wot – znaków podzięki przy krzyżu, pozostawione na dębowej podłodze ślady modlitwy i bólu ludzi, którzy na kolanach chodzili dookoła ołtarza, takie coś rzadko gdzie się zobaczy – to znaki, które zawsze świadczyły o szczególnym miejscu, pokazywały określone jego znaczenie i status. By one zaistniały, trzeba było wielu lat ludzkiej modlitwy, fizycznego i duchowego bólu, próśb i modłów. Miłosierdzie Boga orzeźwiało i leczyło tych ludzi. Tak było wczoraj, tak jest też dziś. Wszystko to odczuwają i rozumieją pielgrzymi, to potwierdzają również Polacy z Wędziagioły.
Mamy nadzieję, że w krótkim czasie Wędziagołę, jej szczególną świątynię na nowo odnajdą podróżujący pielgrzymi i modlący się, tak, jak odnaleźli ją miłośnicy poznawczych wycieczek po Litwie i goście z zagranicy.
Ryszard Jankowski
Komentarze