29 marca, w Wielki Czwartek, kiedy wiał silny północno-zachodni wiater, zauważyliśmy, że jego porywy oderwały przednią drewnianą ścianę wieży wędziagolskiego kościoła pw. św. Trójcy (nadwątlonej od ciężaru lat), która znajduje się na wysokosci od 13 do 15 metrów.
Ściana na takiej wysokości niebezpiecznie się chwiała na wietrze, w każdej chwili mogła runąć i spowodować tragiczne skutki. Idący do kościoła ludzie zostali uprzedzeni,by nie zbliżali się do wieży i frontowego wejścia. Cała ta awaryjna sytuacja wywołala niemało zamieszania i niepokoju. I to właśnie w przededniu wielkiego święta!
Może był to znak, który miał przypomnieć parafianom: coś z nami jest niedobrze, jeżeli nie robimy porządków, nie troszczymy się o Dom Boży. Słaba wiara i obojętność biorą górę – stara szanowana świątynia powoli niknie i popada w ruinę. We czwartek wieczorem zwróciliśmy się do odpowiednich służb o pomoc, ale, niestety, nie udało się zlikwidować awaryjnej sytuacji. Na noc został odłączony dopływ prądu do kościoła, by padająca ściana nie zaczepiła o druty i nie wybuchł pożar. Z rana w Wielki Piątek zabrano się do aktywnych działań: zmobilizowano siły starostwa, przyjechał podnośnik. Robotnicy dotarli do ściany i ją umocowali. Dosłownie o włos udało się uniknąć nieszczęśćia i wielkiego wstydu, że jesteśmy obojętni i nie dbamy o swoją świątynię.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...