Przed rokiem do Domu Pana odszedł dobry nasz przyjaciel Władysław Gruźdź. Patriotę Ziemi Wędziagolskiej, Polaka-zesłańca przypomnieliśmy i oddaliśmy mu cześć, modliliśmy się za jego duszę w ostatnią niedzielę stycznia. Na poranną polską Mszę św. do wędziagolskiego kościoła pw. św.Trójcy przybyła żona zmarłego, krewni oraz ci, co go znali.
Mszę św. w języku polskim odprawił proboszcz wędziagolskiej parafii Skaidrius Kandaratavicius. Podczas liturgii śpiewali polscy chórzyści. Zmarły Władysław Gruźdź bardzo lubił polskie msze w naszym kościele, podobały się mu stare pieśni liturgiczne śpiewane przez polskich chórzystów.
Te same pieśni, które słyszał w Wędziagole w młodości przed zesłaniem na Syberię. Dziś, wspominając go i modląc się za jego duszę przy całunie, mieliśmy przeczucie, że jego dusza jest obok, razem z nami. To potwierdziły też zdjęcia robione w kościele – podczas modlitwy za duszę zmarłego aparat fotograficzny utrwalił na kilku zdjęciach dziwny, mistyczny cień światła, który jak gdyby wskazywał obecność duszy.(Widzimy to na zdjęciach pod tekstem).
Po modlitwie ludzie udali się na wędziagolski cmentarz, gdzie złożyli kwiaty na grobie Władysława Gruździa, zapalili znicze, modlili się. Nieco zmarznięci z powodu przenikliwego wiatru, uczestnicy rocznicowych wspomnień udali się do baru, gdzie jeszcze długo dzielili się wspomnieniami, otarli niejedną łzę, wspominając Władysława Gruździa – patriotę, syna Ziemi Wedziagolskiej, zesłańca-sybiraka, prawdziwego Polaka, który przed rokiem odszedł do Domu Ojca Niebiańskiego.
Ryszard Jankowski
Komentarze