Coraz krótsze dnie czy też noce uzmysławiają nam cenę czasu. Twórczość, obcowanie niby rozszerzają granice wieczności i przypominają nam, że należy się cieszyć z tego co posiadamy. Poeta Justinas Marcinkevičius w wierszu „Joninės" mówi o tym, że różne pokolenia mogą się niezrozumieć, nieusłyszeć siebie nawzajem. I oto mamy najpiękniejszą okazję ku temu, by udowodnić, że są nieprzemijające znaki współistnienia, nawet wówczas, kiedy ludzie odchodzą...
W Wędziagole, tradycyjnie przed świętem Janów zbiera się rodzina Lutkiewiczów. Ta liczna rodzina przede wszystkim śpieszy do wędziagolskiego kościoła pw. Świętej Trójcy, by się pomodlić, przypomnieć i oddać hołd tym swoim ojcom,siostrom i braciom, którzy odeszli do wieczności. Tę piękną tradycję kontynuują ich dzieci, siostry i bracia: Alina, Regina, Leonia, Władysław, Alfons, Bolesław. Przywożą też ze sobą swoje dzieci i wnuków, by oni też zrozumieli, pojęli wagę tradycji, poczuli ducha święta Janów, więzi rodzinnych, które, wydaje się, są oznakowane symbolem wieczności.
Ich dziadkowie i rodzice byli wieloletnimi członkami polskiego chóru w miejscowym kościele pw. Świętej Trójcy, więc ciągle świecili pięknym przykładem dla swoich dzieci. Również teraz, kiedy się zbierają dzieci i wnukowie, to obcują w języku polskim, śpiewają w dzieciństwie poznane piosenki i pieśni religijne, wielu z nich gra na różnorodnych muzycznych instrumentach. Jest wspaniale, że wielu z nich w tym graniu i śpiewaniu, idąc śladami ojców i dziadków, osiąga doskonalsze wyniki.
Również tego roku po modlitwie i odwiedzeniu grobów cała rodzina zebrała się u Leonii: dzielili się wspomnieniami o przeszłości, śpiewali w różnych językach. Utwory muzyczne, jak i melodie do tańca świadczyły o tym, że życie trwa, a świętojańskie spotkania są piękną okazją, by dzielić się tym co żywe, co wieczne – życiem. Długo się nie żegnano, wszyscy się cieszyli ze spotkania, wspomnień o Janinach i Janach oraz całej rodzinie Lutkiewiczów.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...