We środę wieczorem, przed świętem Janów, nad Wędziagołą przeszła wichura: silny wiatr i deszcz łamały gałęzie drzew na przykościelnym terenie, które padały na ziemię, na znajdujące się tu pomniki i ogrodzenia.
Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, złamana gałąź wielkiego drzewa o włos nie dosięgła pomnika, znajdującego się w miejscu pochówku rodziny Miłoszów. Gałąź spadła zahaczając o ogrodzenie mogił. Pomniki i ogrodzenie tego miejsca pochówku nie raz mocno ucierpiały od złamanych przez wiatr, spadających gałęzi drzew. Polacy z Wędziagoły wiele razy wykazali się inicjatywą: usunęli niejedno drzewo rosnące w środku tego miejsca pochówku, które było wielkim zagrożeniem dla znajdujących się tu pomników.
Niestety, na przykościelnym terenie jest wiele starych drzew, których złamane gałęzie niszczą tę historyczną spuściznę. W ciągu wielu lat mówimy o tym stanie przedstawicielom miejscowej władzy i prosimy o podjęcie działań, by awaryjne drzewa były usuwane lub spiłowane ich gałęzie. Niestety, wszystkie prośby - jak grochem o ścianę i nikt nie podejmuje konkretnych działań. Takiej obojętności miejscowej władzy nie powinno być. Tym razem było o włos od nieszczęścia! A co będzie jutro?
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...