Nawoływali i nawołują Polacy z Wędziagoły miejscową władzę: zachowajmy to, co jeszcze pozostało, wystarczy niszczyć relikty przeszłości, pomniki pamięci, bogactwa duszy. Kolejne pokolenia nam naprawdę za to podziękują. A jeżeli nie podziękują, to i tak będziemy szczęśliwi czyniąć dobre uczynki. Niestety, władza zapomniała o swojej obietnicy ratowania pomników i usuwania liczących setki lat awaryjnych drzew na starym przykościelnym terenie. Władza z pewnością czeka na to, że kiedyś wiatr te drzewa powali. A one padając zniszczą wiele starych pomników. Czyżby nikogo to nie obchodzi? Przecież zawsze tu tak się zdarza...
Naprawdę rzadko który pomnik na starym przykościelnym cmentarzu w ten czy inny sposób nie został uszkodzony przez padające drzewa i gałęzie. Należy przypomnieć, że te rozbite, zniszczone pomniki – to wyroby z metalu i kamienia pochodzące z XIX i początku XX wieku. Są one wartościami historii i kultury. Były ustawione na grobach pochowanych tu Polaków – szlachciców. W owych czasach ci ludzie byli dobrze znani, służyli tej miejscowosci oraz rozsławiali ją w szerokim świecie.
To groby przedstawicieli szlacheckiego rodu Czechowiczów herbu Ostoja, którzy mieszkali w naszej krainie. Stojące na nich pomniki są rozbite bądź uszkodzone. Bez podjęcia jakichkolwiek kroków one ostatecznie zniszczeją, znikną groby i pamięć o pochowanej tu rodzinie Czechowiczów. Jej przedstawiciele byli naprawdę nieszeregowymi ludźmi. W tym starym polskim rodzie szlacheckim było wielu ludzi sztuki, nauki oraz przedstawicieli władzy.
Babcia malarza Franciszka Smuglewicza również była siostrą znanego malarza Szymona Czechowicza. A babcią malarza Ferdynanda Ruszczyca była Anna Czechowicz.
Urodzony w 1832 roku w Wędziagole Karol Szymon Czechowicz studiował na Uniwersytecie w Petersburgu i był uczniem słynnego uczonego, fizyka, akademika Emiliana Lenza. Był on też chyba najjaskrawszą osobowością wśród wileńskich nauczycieli tamtego okresu, wykładowcą fizyki w Wileńskim Instytucie Szlacheckim, znanym fizykiem, naukowcem i wynalazcą. Ze swymi wynalazkami brał udział w niejednej światowej wystawie.
Obok pomników szlacheckiej rodziny Czechowiczów poniewiera się zniszczony kamienny pomnik z grobu pochowanego tu w końcu XIX wieku księdza Antoniego Wirszyłły, który pełnił posługę kapłańską w wędziagolskiej parafii i był osobą wielce zasłużoną dla tej krainy.
Można by było dalej kontynuować historie życia szlachetnych ludzi spoczywających pod zniszczonymi pomnikami. Ale nie po to piszemy. Tak naprawdę bardzo chcemy przypomnieć: nie można pozwolić na to, by znaki szacunku na mogiłach zostały ostatecznie zniszczone, a pamięć zatarta. Polacy z Wędziagoły nawołują wszystkich ludzi dobrej woli, którym zależy na trwaniu chrześcijańskich wartości, na kulturze, sztuce, pamięci historycznej, szacunku do spoczywających na tym cmentarzu zasłużonych ludzi: bądźcie odpowiedzialni, wesprzyjcie, pomóżcie, nie pozwólcie niszczyć pamięci.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...