Nasi praojcowie, od których początek wzięłą nasza egzystencja, dawno opuścili już ten ziemski padół. Rozmineliśmy się znimi o niejedno stulecie... Nawet bardzo chcąc, jesteśmy w stanie dowiedzieć się czegoś o najbliższych przodkach, tych, których pamiętają ojcowie, dziadkowie, o których mogą opowiedziec. Wyjątek stanowią ludzie szczególnie ciekawiący się historią swojej rodziny, swymi korzeniami. Oni chcą się dowiedzieć o wiele wiecej.Wykształconym, kulturalnym ludziom jest to bardzo ciekawe i ważne.
Dowiedzieć się, odnaleźć to, co było przed stu czy też dwustu laty nie zawsze jest proste, niekiedy może to się przeciągnąć na pół roku czy nawet rok. Poszukiwania historycznych korzeni szlacheckich trwają jeszcze dłużej. Bowiem oni często zmieniali miejsce zamieszkania, szeroko są rozrzucone również dokumenty, świadczące o wydarzeniach w ich życiu.
Wędziagolanie już od kilku dziesięciu lat pomagają ludziom rozrzuconym po całym świecie, którzy zwracają się do nich. Wspólnie poszukują korzeni praojców tu, na historycznej Laudzie. Przed z górą półroczem, w internetowej przestrzeni, rodak, architekt Jerzy Jurewicz, mieszkający w stolicy Kanady Ottawie, poprosił nas o znalezienie miejsca, w którym przed wojną mieszkali przedstawiciele jego rodu.
We środę, 11 lipca, prosto z Kanady, Jerzy Jurewicz razem ze swoim stryjecznym bratem przybył do Wędziagoły. Goście odwiedzili kościół, w którym byli ochrzczeni ich pradziadowie i rodzice. Chodząc po starym przykościelnym cmentarzu, poszukując znaków losu przodków i miejsc z nimi związanych, idąc ich drogami. zawsze odczuwamy niespodziewane uczucie wspólnoty, która nas łączy.
Następnie udaliśmy się do Korzeniówki. Tu przed wojną było gospodarstwo rodziny Jurewiczów: ziemia, las, zabudowania. Teraz tu niczego nie ma, gołe pole.Jednak dla przybyłych jest to ważne, wzruszające miejsce. Symbolicznie biorą garść ziemi z tego, tak miłego sercu miejsca. Odwiedzamy również nieopodal znajdującą się wieś Skrzynie.Tu u starych mieszkańców pytamy, czy ktoś może pamięta o nieopodal kiedyś leżącej wsi Korzeniówka i mieszkających tam gospodarzach Jurewiczach. Niestety, pamięci tu już niewiele zostało...
W polskiej Bibliotece w Wędziagole długo rozmawialiśmy z drogimi gośćmi, pokazywaliśmy im zdjęcia, opowiadaliśmy o odbywających się tu imprezach. Ku naszemu zdziwieniu nasi goście wiele o nas wiedzieli, ponieważ czytają wiadomości na naszym portalu www.vandziogala.eu. Goscie sprezentowali bibliotece wydanie poety Czesława Miłosza, laureata Nagrody Nobla, w języku angielskim oraz pięknie wydane dużego formatu mapy niemieckie z czasów Pierwszej Wojny Światowej, na ktorych precyzyjnie i szczegółowo są zaznaczone wszystkie miejscowosci naszych okolic, wsie i zaścianki z ich starymi nazwami. Wsie zanikły i tych nazw nikt już nie pamięta.Dla nas jest to szczególnie cenny prezent: bardzo ułatwi poszukiwania dawno zaginionych wsi i zaścianków.
W poszukiwaniu śladów rodziny Jurewiczów udaliśmy się potem do Bobt. Tam na przykościelnym cmentarzu odnaleźliśmy starą nagrobną kryptę ich rodziny. Tu przypomnieliśmy, że dziadka poety Czesława Miłosza Artura, jego żonę Stanisławę (z Łopacińskich) i Zdzisława Jurewicza łączyły więzy pokrewieństwa... Jaki mały kraj, jak tu wszystko ścisle jest ze sobą powiązane i przeplata się. Ciekawie, ile tu jeszcze jest intrygi i pola do poszukiwań: Wędziagoła, Bobty, Urniarze, Serbiny... Żegnając sie z rodakami, przedstawicielami rodu Jurewiczów, Jerzym i Krzysztofem zamieszkałymi w stolicy Kanady Ottawie, cieszyliśmy się, że ci honorowi, silni ludzie ciekawią się korzeniami swoich przodków, wiele czasu i uwagi temu poświęcają. Takie spojrzenie na swoją rodzinę wydaje się nam bardzo szlachetne. Wierzymy, że jeszcze nie raz z nimi się spotkamy.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...